„ Romansopisarz powinien dążyć nie do tego, by opisywać
wielkie wydarzenia, lecz by małe czynić interesującymi.” Tymi słowami Antonii
Liberia rozpoczyna swoją powieść pt. „Madame”. Historia można by powiedzieć banalna, a
jednak napisana w tak niecodzienny sposób, że zachwyci nawet zatwardziałego
realistę.
Młody licealista tuż przed maturą. Nadzwyczaj zdolny i inteligentny… Nie jest odrzucony… Raczej sam usuwa się w cień… Człowiek bardzo wrażliwy… Swego rodzaju artysta, a także marzyciel, który stara się ogarniającej go rzeczywistości dodać nieco innych barw niż liczne odcienie szarości. Jak sam powiedział, uważa, że trafił na złe czasy. Ciągły strach i ogarniający wszystko oraz wszystkich komunizm nie sprzyjał rozwojowi sztuki. Na swojej życiowej drodze pełnej przeszkód i przeciwności spotyka JĄ… Niezwykłą nauczycielkę języka francuskiego, która skrywa wiele tajemnic i przez to jest jeszcze bardziej go pociąga. Zauroczony chłopak postanawia się zbliżyć do intrygującej „Madame”. Zachwyca go w niej nie tylko uroda, ale jej podobieństwo do niego. Jest tak samo jak on inna od wszystkich. Jej świat to „zachód”, a więc w czasach PRL-u rzecz gorsza od karabinu maszynowego. Jednocześnie był to dla wszystkich symbol niespełnionego życia oraz marzeń o nowej, lepszej przyszłości, a przede wszystkim znak tak bardzo wtedy pożądane wolności… Był to swego rodzaju „owoc, którego zakazano” współczesnym ludziom...
Choć akcja książki rozgrywa się w latach PRL-u, to uważam, że problemy i stwierdzenia w niej zawarte są ciągle żywe... Libera porusza takie zagadnienia jak niespełniona miłość, marzenia, samotność i odmienność od innych…
Zastanówmy się… Jak często we współczesnym świecie czujemy się samotni? Jak kawałek układanki, który przypadkiem znalazł się w złym pudełku. Jak by go nie położyć nie pasuje do reszty. Rok rocznie na świecie przybywa kolejny milion ludzi, a jednak odrzuconych i niezrozumianych ciągle przybywa. Niektórzy twierdzą, że urodzili się za późno. Uważają, że czasy, które znają z mądrych książek i opowieści starszych to był właśnie ich czas. Mają poczucie, że coś zostało za nimi i nigdy tego nie poznają.
To prawda, że zawsze nam się wydaje, że w innym miejscu będzie lepiej, ale może czasem to prawda. Zależy pod jakim kątem na to spojrzeć... Jedni stwierdzą, że każdy ma do wypełnienia jakiegoś rodzaju "misję", drudzy, że każdy w jakiś sposób wpływa na rzeczywistość i to, że znalazł się właśnie w tym czasie na Ziemi nie jest przypadkowe. Na pytanie " Czy pasujesz do obecnych czasów?" każdy musi odpowiedzieć sobie sam, ale co zrobić gdy odpowiedzią będzie słowo "Nie." ? List to już przeszłość… Zastąpił go chat na Facebooku. Rozmowa twarzą w twarz większość ludzi przerasta. Co raz częściej zauważam, że ludzkie emocje także odchodzą w zapomnienie. Współcześni mieszkańcy Ziemi zaczynają się wstydzić samych siebie. Nie wiem dlaczego, ale ludzie nie ujawniają tego co naprawdę czują. Ich ulubionym sportem jest nakładanie masek... Maska do szkoły, maska do pracy, maska dla przyjaciół, maska dla Boga... Nasze "garderoby" są wypełnione nimi po brzegi... Dlaczego ?
Może ludzie po prostu boją się odrzucenia, niezrozumienia... Chcemy przynależeć do grup, jesteśmy stworzeniami stadnymi, ale czemu przeszkadza nam w tym nasza inność... ?
Podobnie czuł się główny bohater powieści. Jego świat to był inny wymiar rzeczywistości, która go otaczała. Ludzie nie pasowali do niej i dlatego pozostawał sam. Jednak nagle poznał Ją. Myślę, że to nie uroda nauczycielki tak bardzo go zafascynowała, lecz jej podobieństwo do niego… Kobieta wydawała się być kawałkiem układanki z tego samego „pudełka” co on i to właśnie spowodowało, że uczucie które nim zawładnęło było tak silne… To pokazuje jak ważne dla każdego z nas jest przebywanie wśród ludzi, którzy żyją takimi samymi wartościami jak my. Dla których równie ważne jest to, co my uważamy za sens życia.
„Madame” naprawdę dużo mi dała oprócz samej przyjemności
czytania. Pokazała mi, że zawsze trzeba dążyć do postawionych sobie celów nawet
jeśli otoczenie rzuca nam kolejne kłody pod nogi. Bardzo ważne jest to, aby nie
zmieniać się by się do kogoś dopasować. Poczucie indywidualności jest obecnie
bardzo mocno zacierane i to bardzo „krzywdzi” ludzi. Myślę, że każda osoba, na
której drodze pojawi się „ Madame” może coś zmienić w sobie… I to jest właśnie
w książkach wspaniałe. Wpływają na nas i zmieniają życie, poglądy, odczucia.
Tak jak lekarz nasze ciało one leczą duszę…
Kulturoholiczka :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz