czwartek, 26 czerwca 2014

Wytańczyć słowa...



Czasem trudno nam wypowiedzieć pewną myśl. Brak nam słów, porównań lub mądrych stwierdzeń i to poniża ową myśl, siłę jej przesłania. Jak wiele czasem tracimy przez źle dobrane słowa lub wręcz przeciwnie przez ich brak. Cały czas jestem zaskoczona jak wiele tak naprawdę możemy wyrazić bez nich. Często w całkowitej ciszy...
Jak zawsze wszystko zaczyna się od oddechu, od "akcji"... Następnie "reakcja"... Słowami, językiem- staje się nasze ciało. Wcześniejsze emocje wyrażane poprzez modulację głośności głosu teraz widzimy w "oknach duszy" czyli oczach. Zaczynają mówić... opowiadać... To one- nasze wewnętrzne odczucia kierują ciałem. Jak lalkarz nieożywioną kukiełką. To siła ruchu i jego dynamika teraz zastępuje słowa... To one nami kierują...


TANIEC... To oczywiście o nim mowa... Kiedy tańczysz nie oszukasz, nawet samego siebie... Jesteś wtedy szczerszy niż w jakimkolwiek innym momencie swojego życia. Tam nie ma miejsca na fałsz lub udawanie... To chyba właśnie to jest tym nienamacalnym pierwiastekiem, jakimś magicznym tchnieniem, które sprawia, że taniec jest tak niezwykłą dziedziną sztuki... Czy to nie wspaniałe... ?



Często być może chcemy powiedzieć, że niektóre myśli powinny zostać nie wypowiedziane, nie ubrane w słowa. Ale czy nie mogą zostać zatańczone ? "Ubrane" w ruch? 
Nie każdy umie pięknie przemawiać, pisać wiersze lub wywoływać drżenie serc miłosnymi listami... Podobnie nie każdy umie opowiedzieć coś swoim ciałem... Bez słów...


Tancerz uczy się tego języka przez całe życie. Ciągle poznaje kolejne, zawiłe litery "tanecznego alfabetu". Na początku to tylko drobne kroczki, ale stopniowo stają się coraz trudniejsze i skomplikowane. Zaczynają jak dzieci w szkole, które umiejętność pisania doskonalą od najprostszych wzorków. Uczą się plié, battements... Następnie przychodzi czas na pierwsze "wypracowanie". Na razie fikcyjne. jeszcze nieco udawane... Dochodzą kolejne "litery". Fouette i grand jeté ... Teraz zaczynają dążyć do tego by "napisać' epopeję. By zachwycić cały świat swoim "słowem". Taneczny alfabet ma o wiele więcej liter niż nasz... "ludzki". Dlaczego "ludzki" w cudzysłowie?! Bo tancerz nie należy do świata przeciętnych ludzi. Jak powiedział kiedyś Libera: 

" Otóż mnie tutaj nie ma, bo jestem samym zwierciadłem, w którym odbija się świat. Jestem czystą źrenicą, ironią, artyzmem, sztuką, a to jest- poza życiem..."


Każda osoba władająca tym niezwykłym alfabetem, którą poznaję, zostaje na zawsze w mojej pamięci. Tacy ludzie są niezwykli. Mają w sobie ten nienamacalny pierwiastek, jakieś magiczne tchnienie, które odróżnia ich od innych ludzi żyjących obok. Jedni nazwą to pasją, inni talentem, a jeszcze inni darem od Boga. Jednak jedno mogę stwierdzić na pewno... Każdy kto posiada ów talent/dar/pasję jest kimś "innym" od reszty...


Na swojej życiowej ścieżce spotkałam wiele takich osób i obok żadnej nie przeszłam obojętnie. Tak jak poeta w swoich utworach zawiera cząstkę siebie, tak oni zawsze zostawiają we mnie swój ślad... Uczą mnie kolejnej "litery alfabetu"...

Język tancerzy jest trudny i czasem nie dla wszystkich zrozumiały. Twierdzę jednak, że jest to jeden z najpiękniejszych języków świata. Nie poddawajmy się i próbujmy się go nauczyć... Może posługiwanie się nim nie każdemu wyjdzie, ale przynajmniej spróbujmy go zrozumieć...



                                                                                                                                 
                                          Kulturoholiczka :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz